– Po cóż jest przeszłość jeśli nie po to by się z niej uczyć-
– Przeszłość istnieje tylko dlatego by o niej zapomnieć.
Może polskość jest jak wszy i jedyny sposób na nią to ją polubić? Albo emigrować. /Tomasz Piątek/
Pierwsze kompletne wydanie po angielsku dwóch PIERWSZYCH tomów opowieści braci Grimm z 1812 i 1815 roku. Jakże inne od znanych łagodnych bajek dla dzieci – pełne krwi, kazirodztwa, śmierci konfliktów rodzinnych – mniam – prawdziwi bracia Grimm.
Z 32 lata po pierwszym wydaniu, 15 lat po „Cryptonomiconie„, 14 lat po „The Code Book” film pt. „The Imitation Game” sprawił że powróciłem do czytania o kryptografii. Tym razem biografię. I to na starość.
– Była wtedy jakaś zbuntowana, inteligentna młodzież, choć niekoniecznie z inteligencji się wywodząca. Zbuntowane dziewczyny i chłopcy w glanach, zainteresowani nowością, Zachodem, ale tym kontrkulturowym, lewicowym. Nie znosili komunistów i Kościoła katolickiego. Cenili sobie niezależne myślenie, kochali kulturę. Tego już nie ma. Nawet się nie zorientowaliśmy, jak to znikło w ciągu lat 90. Jedni pewnie poumierali, zaćpali się, inni się zmienili, weszli w skórę żołnierzy kapitalizmu.
Okazali się za słabi, za wrażliwi?
– Nie… Myśmy ich zabili. My i Kościół katolicki.
Kościół? Dlaczego?
– A przypomnij sobie: w 1991 roku 49 procent ludzi było za niekaralnością aborcji, a tych, którzy chcieli karać – 48 procent. Władza, nie licząc się z tym, wbrew niewielkiej, ale jednak większości, wprowadziła ultrakatolickie prawo i cała Polska dostała wtedy lekcję: demokracja jest gówno warta, racja jest gówno warta, myślenie jest gówno warte – będzie tak, jak chce Kościół katolicki. Teraz się wszyscy dziwią, że wszędzie panuje konformizm, każdy się boi powiedzieć cokolwiek przeciwko temu, co mówi szef, nauczyciel etc. Tym ludziom powiedziano: demokracja nie ma żadnego znaczenia, jeżeli chcecie mieć trochę osobistej wolności, to musicie się dorobić, musicie ją sobie kupić. I w ten sposób ludzie zostali skurwieni. Nie tyle zmarginalizowani, co znieprawieni. Ci, co nie umarli lub nie wyjechali, w większości przestali wierzyć w sens jakiegokolwiek innego działania poza egoistycznym, tak sądzę.
Czas przypomnieć Tomasza Pacyńskiego, który powoli staje się prorokiem ignorowanym przez większość.
„Typowy produkt armii, dla której sztandary i kapelani byli ważniejsi od uzbrojenia.(…) Przypomniał sobie smarkaczy w harcerskich mundurkach, z przedpotopowymi, pięciostrzałowymi mosinami, wyciągniętymi z arsenału szkolnego kółka strzeleckiego, i starszego człowieka, który im towarzyszył, księdza o płonących fanatyzmem oczach.
Nie skończyło się najgorzej. Kapelan nie zdążył poprowadzić wyrostków do ataku na niemieckie linie. Nie okrył się nieśmiertelną chwałą jak jego poprzednik, który przed laty wygubił podobnych gówniarzy w bezsensownej szarży na bolszewickie maximy.
Dowódca batalionu, którego stan osobowy wynosił trochę ponad pluton, nawet nie wysłuchał natarczywych żądań, by skierować ochotniczy oddział do boju, w imię Boga, Honoru i Ojczyzny. Popukał się w głowę, uznając propozycję za ponury żart. Nie zwrócił też uwagi na wykrzykiwane obelgi o zdrajcach, zapijaczonych Żydach i tchórzach, kiedy żołnierze odbierali karabiny nieletniemu wojsku. Przyglądał się spokojnie miotającemu się fanatykowi, pociągając jednocześnie z manierki, co dawało podstawy do niektórych wyzwisk. Dopiero gdy harcerzy odprowadzono pod eskortą na tyły, a niedoszły bohater narodowy siedział w chlewiku, służącym za tymczasowy areszt, pozwolił sobie na skwitowanie całej sytuacji. Zwięźle, krótko i niecenzuralnie.
Sam zastrzeliłby takiego sukinkota na miejscu. Jak ktoś chce popełnić samobójstwo, wbrew własnej religii, to niech sam idzie na czołgi nawet z kropidłem. Ale niech nie ciągnie nikogo za sobą.
Niedoszły bohater miotał się, grożąc na przemian sądem Bożym i polowym, zapewniając o gotowości do wszelkich poświęceń, ze śmiercią w obronie prawdziwej wiary na czele. Dobry Bóg wysłuchał jego próśb dość szybko, następna salwa z ciężkich haubic trafiła w polskie pozycje, a jeden z pocisków rozbił chlewik. Stwórca jak zwykle walił nieco na oślep, pozostałe pociski trafiły w punkt opatrunkowy, rozwiązując przy okazji problem rannych, dla których nie można było znaleźć transportu. Niezbadane są wyroki boskie.”
…Fatalna sprawa. Ale nikogo nie potępiajmy. To nie mocarstwa wywołały to wszystko. To te małe państewka, te nieodpowiedzialne.
/Nevil Shute „Ostatni brzeg”/
Doczekałem się, że przecenili…
Dedykacja autora:
Dla takich jak ja, którzy nie mają ‚rodzinnego miasta’ by do niego wrócić, którzy podążają za marzeniem o ‚rodzinnym mieście’, zachowując się jak rozpuszczone dzieci choć z wiekim przecież zdają sobie sprawę, że ‚rodzinne miasto’ to rozdęta utopia niezliczonych ułamków wspomnień z dzieciństwa. Coś takiego jak ‚prawdziwy krajobraz'(…)
/Daidō Moriyama (森山 大道) – „Tales of Tono” /
Książkę „Idziemy do galerii” napisała i zilustrowała Miriam Elia, a sama książka jest parodią serii książeczek dla dzieci wydawnictwa Pingwin z serii Biedroneczka. Książeczki uczyły dzieci różnych aspektów życia i uczyły nowego słownictwa. Oczywiście po wydaniu parodii autorka została zaskarżona przez Pingwina a nakład zniszczony.
Autorka wybrnęła z sytuacji zmieniając ilustracje i nazwę seri na Dung Beetle (po polskiemu Skarabeusz czyli Gówniany Chrząszcz) z mottem: „Est doctrina de stercore”.
Niestety drugie wydanie ale…
John widzi wielką cipę.
– To wielka cipa -mówi John.
– Wielkie cipy są feministyczne – mówi mama.
John jest przerażony.
—————————-
nowe słowa: cipa duży feministyczny